wtorek, 7 listopada 2017

NOWY POCZĄTEK

Mam teraz fantastyczny czas. Od dawna o tym marzyłam. W ogromnym skrócie: Jestem w ciąży z mężczyzną, którego kocham i dla którego jestem ważna. Poza tym nie muszę pracować i ogólnie nic nie muszę. Po prostu jestem. Mam czas na wszystko. Mogę tworzyć. Jestem zdrowa. Jestem szczęśliwa.



A jednak jeszcze tego do końca nie ogarniam. Nie działam. Nie realizuje swoich marzeń. Boję się pokazać. Nie umiem się rozluźnić i być sobą. Boję się błędów, oceny innych. Lęk przed niedocenieniem odbiera mi rozum. No i czekam. Czekam na pozwolenie. Na to by ktoś przekonał mnie, że wolno mi być taką jaką chcę być, na to abym mogła spróbować mimo, że nie będę najlepsza lub niczego nie wygram lub mój pomysł po prostu nie wypali. Normalne. Oczywiście jest to proces. Dziś myślę, że nic nie zrobię, że do niczego się nie nadaję, a jutro pracuję jak szalona nad kolejnymi projektami i wszystko cieszy mnie bezgranicznie. Lekarz na to: Proszę Pani to tylko hormony.



Oczywiście nie chcę się nad sobą użalać, choć pokusa jest ogromna, ale to nie tak. Jestem aż nazbyt surowa dla siebie. Chcę to zmienić. Dziś usłyszałam "boisz się, ale i tak działaj, rób to, co trzeba mimo lęku, bo ten lęk będzie zawsze i może nigdy nie poczujesz, że jesteś wystarczająco gotowa". I to co wiem na pewno, to że tyczy się to każdej sprawy w naszym życiu. Od miłości po pracę.
Nasza historia zaczęła się rok temu. Poznanie Leszka było dla mnie ogromnym prezentem od losu, ale jednocześnie mam poczucie, że sama o tym zdecydowałam i zawalczyłam aby mógł się w moim życiu pojawić. I wybrałam go. Zdecydowałam się go kochać. Jednak jego miłość jest prawdziwym darem, czymś na co wpływu nie miałam. Magiczna więź, bezcenne uczucie. Czasami mam wrażenie, że jesteśmy pełni kontrastów, tak różni, jednak w jakiś niewytłumaczalny jeszcze dla mnie sposób, ostatecznie jesteśmy zgodni. Mamy takie same pragnienia i priorytety. Pragnęliśmy rodziny, bezpiecznego domu, wierności, wspólnej codzienności, ciekawego życia w ciągłym rozwoju. Wszystko potoczyło się błyskawicznie, jednak przełomem była decyzja o przeprowadzce na stałe za granicę. Teraz w Niemczech jest nasz dom i stąd będę opowiadać dalej swoją historię.
I właśnie tymi ogromnymi zmianami była spowodowana moja przerwa w pisaniu. Był to bardzo intensywny rok. Jednak wszystko czego przez ten czas doświadczyłam miało na mnie przemieniający wpływ. A pisania i dzielenia się tym, co tworzę bardzo mi brakowało.


NOTKA DZIEWIARKI

Mimo, iż przez ostatni czas byłam strasznie zapracowana i żyłam na walizkach, zrealizowałam parę fajnych projektów. Jednym z nich jest sweter podpatrzony u Make&Do Crew tzw. The Campfire Cardigan. Swoją wersję zrobiłam bez kaptura i krótszą, za to dodałam mały kołnierz wzdłuż dekoltu. Pracowało mi się nad nim wyjątkowo dobrze, świetny wzór i myślę, że jeszcze go powtórzę ale w oryginalnej wersji z kapturem. 




Do następnego tygodnia :)

***

2 komentarze:

  1. Czesc Aniu!
    Nawet nie masz pojecia jak milo mi sie czytalo ten wpis. Bardzo ciesze sie Twoim szczesciem! Gratulacje z powodu ciazy! Na wszystko sobie zapracowalas i zasluzylas. Duzo szczescia i powodzenia!
    Justyna :)
    p.s. piekny sweter!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu to wspaniała wiadomość... Po prostu ciesz się szczęściem nie bój się nie zapeszysz... Masz wsparcie masz Malutki Skarb... I jak widzisz jak człowiek czegoś bardzo pragnie to cały świat mu po cichutko sprzyja... Niech szczęście będzie z Tobą

    OdpowiedzUsuń