sobota, 30 maja 2020

#5

Jaskółki...Gdy słyszę ich śpiew, to wiem, że lato już blisko. Bzy przekwitły, ale w wazonie mam pierwsze piwonie z ogrodu. Piekłam już nie raz ciasto z rabarbarem, gdzieniegdzie nadziewane truskawkami z naszej działki. Dni są ciepłe, wieczory pachnące. W szafie nowa sukienka. Kocham szyć. Nic tak nie rozbudza mojej wyobraźni jak materiały, włóczki i czasopisma...Tak było zawsze. Odkąd pamiętam.




A pamiętam bardzo dobrze, jak byłam mała, wizyty u cioci, która była prawdziwą krawcową. Pod stołem z maszyną miała worek na ścinki niepotrzebnych tkanin i ja wybierałam sobie z niego te kawałeczki i marzyłam, co mogłabym z nich zrobić. Albo nasz mały osiedlowy kiosk i dzień, w którym wypatrzyłam zeszyt z wykrojami ubranek dla lalek, albo encyklopedię robótek dziewiarskich, którą dostałam od mamy. Nie przesadzę stwierdzeniem, że była to książka mojego dzieciństwa.




Mówi się, że każdy ma taki świat, jaki widzą jego oczy. Jestem pewna, że tak właśnie jest, jednak trudno tę prawdę przyjąć i przenieść na siebie odpowiedzialność, bo często okazuje się, że sami sobie zgotowaliśmy nasz los. Ale wierzę w coś jeszcze, co przeczytałam niedawno, że przede wszystkim, piękno i dobro w naszym życiu zależą właśnie od nas. Co za potencjał!




Myślę, że naprawdę dojrzałam. Wiele rzeczy "smakuje" mi inaczej. Mnóstwo spraw odpuściłam. Nie było łatwo, ale zyskałam bardzo wiele. Liczy się to, co najważniejsze. Na szczęście już wiem, co dla mnie jest ważne. Cieszę się, że z biegiem lat życie staje się dla mnie coraz ciekawsze. Głębsze, przyjazne, z wielu powodów bardziej ekscytujące. W końcu zrozumiałam, że światu trzeba dawać z siebie to, co najukochańsze. Tylko właśnie, najpierw to trzeba samemu w sobie ukochać, uszanować, nasycić się tym. A to jest proces, trzeba czasu. Trzeba się oswoić. Ale też złagodnieć. Dla siebie.

***


NOTKA DZIEWIARKI

W wełnie lubię to, że daje zawsze kolejną szansę. Choć nie cierpię pruć, to jednak doceniam tą możliwość. Już raz zrobiłam sweter z tej włóczki, ale nie byłam z efektu zadowolona. Kłębki czekały dwa lata, aż przyszedł na nie czas. Teraz robiąc ten prosty sweter uczę się i przypominam sobie wiele rzeczy. Od formowania rękawów i dekoltu, po naukę robienia plisy w tzw. serek i elastyczne zakończenie brzegów.
Sukienka podoba mi się szalenie choć jest bardzo prosta i typu "namiot" to czuję się w niej bardzo dobrze. Nie pamiętam kiedy ostatnio szyłam sobie ubranie. Z pewnością było to jeszcze na studiach. Dziś jeszcze nie wiem, co tak naprawdę chcę nosić. Moda zawsze była dla mnie ważna. Jednak dziś tak naprawdę szukam definicji kobiecości na nowo. Mam więcej dystansu i inne priorytety. Sama jestem ciekawa gdzie mnie to zaprowadzi.