sobota, 29 lutego 2020

#2

Wiosnę czuję całą sobą. Powietrze pachnie inaczej. Naprzemiennie deszcze ze słońcem, tworzą, co chwilę podwójne tęcze nad naszym miastem. W sklepach Wielkanocne ozdoby i pełno roślin, niemal wszędzie ziemia kwiatowa w wielkich workach. Żółty i zielony w każdym zakątku!








Ostatnio czas ma dla mnie wiele wymiarów. Z jednej strony płynie leniwie, bo dni wypełnia ukochana rutyna. Karmienia, zabawy z dziećmi, pranie, kawa, spacery, a wieczorami druty i wspólne z mężem czytanie książek. A z drugiej strony czuję jakby to było wczoraj gdy opuszczałam szpital z małym Kosiem, a na dworze był niemiłosierny upał. A tu już koniec lutego, za nami pół roku najmłodszego, a Gaja za moment 2 latka. Co za liczba! Jak to się stało?






 Od tej wiosny będzie też u nas inaczej. Spełniłam swoje marzenie o działkowym ogródku. Serce mi rośnie, a w głowie huczy aż z podekscytowania. Gaja jest zachwycona, gdy poszliśmy tam pierwszy raz, chwytała za każdą furtkę i spoglądała na mnie, a ja mówiłam "To jeszcze nie ta..." Na miejscu od razu wzięła się za porządki i zbierała wszystkie możliwe patyczki. To jej ulubione zajęcie na dworze. No i kałuże. Mąż dumny, bo działeczkę wybrałam nam naprawdę wspaniałą. Oboje poczuliśmy ogromne wzruszenie, zwłaszcza na myśl o tych wszystkich chwilach, które tu z dziećmi spędzimy. Zbieranie wspomnień jeszcze nigdy nie miało dla mnie takiej wartości jak teraz. Ogromna wdzięczność!






 Nauczyłam się też zatrzymywać ulotne chwile by poczuć je całkowicie. Sekundy, w których sobie myślę, tak teraz jestem szczęśliwa, właśnie teraz! I trwa to póki z tego błogiego stanu nie wyrwie mnie krzyk, któregoś z dzieci. A krzyczą całkiem sporo i niemal bez przerwy... Nie wiem jak ja jeszcze normalna jestem...Boję się, że zanim dorosną to już będę głucha :) Gaja to typowy mały choleryk i numer z niej prawdziwie wystrzałowy, do tego, te niewinne oczęta i usta jak malinki. Jest boska. A Kosma to tak pogodne i uśmiechnięte dziecko, że aż trudno uwierzyć. Jednak temperament, choć spokojniejszy, także ma gorący. Obserwowanie ich to niesamowite doświadczenie. Bycie z nimi to najważniejsza rzecz jaką kiedykolwiek w życiu robiłam.





Żyje nam się tutaj naprawdę dobrze. Spokojnie i bezpiecznie. Pamiętam, że kiedy podejmowaliśmy decyzje o wyjeździe nie bałam się czy to dobrze czy źle. Bardzo mnie zaskoczyło, jak szybko poczułam się tutaj jak w domu. A teraz gdy są z nami dzieci to już totalnie.




Tak więc czas mija i cieszę się, że mimo natłoku zajęć mobilizuje się i zatrzymuję na zdjęciach te drobne momenty. Wiem, że gdy kiedyś na nie spojrzymy, dzięki nim, przypomni nam się o wiele więcej.
***

NOTKA DZIEWIARKI

Jak ja kocham ten szal! Ta wełna jest wspaniała. Bardzo ciepła, ale delikatna i lekka. Noszę go nieustannie, tak po prostu zamiast swetra. Uwielbiam się nim otulać, a jest tak obszerny, że pomieści nawet nas troje. W sumie zużyłam 7 motków. Wzór zaczerpnęłam z fantastycznego magazynu, który odkryłam tutaj.
Kolejny projekt mam  już na drutach i nie mogę się doczekać kiedy go skończę. Będzie to sweter mojego pomysłu.