środa, 9 grudnia 2015

WEWNĘTRZNY OGIEŃ

"Jeśli umiesz cieszyć się samym sobą, dla innych ludzi jest to sygnał, że masz wiele do zaoferowania - że przebywając blisko Ciebie nie tylko nie będą czuli się wykorzystywani, ale wręcz zostaną w jakiś sposób zainspirowani, wzbogaceni lub ogrzani Twym wewnętrznym ogniem."
 W.Kruczyński WIRUS SAMOTNOŚCI












Słodkich snów i gorących serc  :)

***





sobota, 3 października 2015

LABIRYNT

„Nie interesuje mnie, czy opowiadasz mi prawdziwą historię. Chcę wiedzieć, czy potrafisz rozczarowywać innych, aby pozostać wiernym sobie; czy umiałbyś znieść oskarżenie o zdradę i nie zdradzić własnej duszy.” 
Oriah Mountain Dreamer



Dziś niełatwa refleksja. Kilka lat temu pomieszkując u mamy, wskutek mojego wtedy kontrowersyjnego rozwodu, podjęłam decyzję, że cokolwiek dalej się wydarzy nie będę już udawać, że znajdę siebie prawdziwą, cokolwiek to znaczy. Nie rozumiałam nic. Bliscy mnie także nie rozumieli. O życiu prawdziwym i o sobie też niewiele wiedziałam, ponieważ nigdy nie byłam sama. Wszystko, co wtedy robiłam, robiłam niemal po omacku. Popełniłam ogromną ilość błędów i głupot  i chociaż wtedy byłam przekonana, że to straszne i godne potępienia, dziś powiem Wam, że to nic. Ani razu świat się nie skończył. Nadal był piękny.



To nie były jeszcze czasy wszechobecnego coachingu i fb z mnóstwem stron o samorozwoju czy filmików na youtube typu jak sprawić by Twoje życie było udane. Szukałam i błądziłam na własną rękę. Zwyczajnie życie mnie uczyło, często gorzko, jednak skutecznie. Czytałam, dla innych, dziwne książki, oglądałam trudne filmy. Oczywiście gdybym nie chciała zmiany, gdybym nie chciała przetrwać, pewnie nic by z tego nie wyszło. Trudno mi to wytłumaczyć. Chciałam pozbyć się wszelkich społecznych ograniczeń. Chciałam być sobą i jednocześnie straszliwie się tego bałam. Rozpaczliwie potrzebowałam wolności niemal od wszystkiego i jednocześnie potrzebowałam akceptacji. Jednak wcale nie byłam pewną siebie wojowniczką, precyzyjnie dążącą do celu, świadomą swojej wartości itd. Byłam przestraszona, egocentryczna, ciągle smutna i samotna. Wątpiłam w siebie notorycznie, nie wybaczałam, każdy błąd był porażką. Patrzyłam na innych i żałowałam...Tak. Był taki czas, że chciałam oddać wszystko byle tylko w końcu moje życie się ułożyło, ponieważ wciąż nie rozumiałam wszystkiego. Nie wiedziałam, że jest ogromna cena za tą wolność i że kompromis jest bardzo często niemożliwy. Opuszczasz ludzi, ludzie opuszczają Ciebie. Ty dalej idziesz swoją ścieżką. I tak jest dobrze. Buntowałam się bardzo długo, ale obiecałam sobie, że się nie poddam i że uparcie będę wierzyć w jasną stronę życia i innym o tym przypominać, choć często ich to drażni :)



Dziś na pewno wiem, że wszystko jest prawdziwe gdy jesteśmy sobą i takie jak być powinno. Dlatego powinniśmy o siebie walczyć, o swoją wrażliwość, o swój głos. I choć to trudno brzmi, nie poświęcać swojego szczęścia dla innych. Wiem też, że jeszcze jest wiele lekcji do odrobienia, proces trwa.



Często aby dodać sobie otuchy wyobrażałam sobie, że jestem labiryntem i że wejście do niego jest tuż obok wyjścia. Więc nawet jak się w nim pogubię i będę się bała, to nic, będę u siebie w najlepszym możliwym miejscu.

***

wtorek, 15 września 2015

DYLEMATY



Ostatnio w tym miejscu było mało słów ode mnie, choć nie znaczy to, że nie rozmyślałam czy nie chciałam pisać, jednak przy każdej próbie czułam jakąś barierę. Nie chciałam banału. Zawsze starałam się aby moje teksty nie brzmiały zarozumiale, nie chciałam umoralniać. Chciałam w prosty i szczery sposób mówić o sprawach dla mnie ważnych. Odważyć się i zabrać głos.




Może zbyt dużo sama czytam książek i artykułów, w których jest milion sposobów jak dobrze żyć i przez to mam odczucie, że wszystko zostało już powiedziane. Poza tym doszłam do momentu, w którym zaczęłam się zastanawiać nad granicą szczerości, czyli na ile sama potrafię odkryć siebie przed innymi. Póki co nie rozwiązałam tego dylematu, ale zaczęłam poszukiwać kompromisu :)



Zaczęło się dwa lata temu...Spokojnie i jakby po omacku, ale z wielkimi nadziejami i przede wszystkim z postanowieniem powrotu do swojej pasji i rozwijaniu jej, tak abym czuła radość i satysfakcję. Dziś mogę powiedzieć, że się udało. Wbrew burzom i kryzysom ja wciąż dziergam i to coraz więcej, nie wyobrażam sobie już bez tego życia. Powrót do korzeni okazał się wspaniałą terapią. Myślę, że często zapominamy, że korzenie to nie tylko inni w naszym życiu, ale także my sami.


Inspirację do wykonania wieszaków znalazłam na jednym z moich ulubionych blogów My Rose Valley

***

wtorek, 4 sierpnia 2015

MĄDROŚĆ







"Ludzie nie rodzą się z mądrością, ale ze zdolnością do myślenia, dzięki której mogą z czasem odnaleźć własną drogę do mądrości."
Napoleon Hill











***

środa, 29 lipca 2015

WŁASNA ŚCIEŻKA











"Wolny człowiek zawsze będzie szedł swoją własną ścieżką, będzie podejmował świadome decyzje niezależnie od tego, co myślą inni. Nie będzie walczył z innymi, po prostu będzie walczył o swoją wolność. Nie będzie się użalał nad sobą i nad swoim własnym losem, bo wie, że jest wolny i że to on decyduje o swoim życiu."
Beata Dethloff












***

poniedziałek, 27 lipca 2015

DZIEŃ, KTÓRY MÓGŁBY ZDARZAĆ SIĘ CODZIENNIE








"Ważne jest, by wyłączyć w sobie zbyt silne chciejstwo. Tam, gdzie człowiek się przepala - opada z sił. Równomierny, spokojny płomień jest tym, co przynosi pożądane rezultaty. Oczekiwać należy spokojnie, utrzymując wewnętrzny żar. Radość – to stan światła i spokoju, a nie szaleństwa. "
D.Jemec








:)

***

poniedziałek, 13 lipca 2015

TO, CO WAŻNE TERAZ




"Czasem intuicja bardzo wyraźnie nam podpowiada, że to, czego nam tak brakuje, to my sami: nasza chęć lub zdolność pełnego zaistnienia we własnym życiu i przeżycia go tak, jakby było naprawdę ważne. W jednym momencie, który istnieje: teraz." 
Jon Kabat-Zinn














Dni pełnych energii i pozytywnych myśli :)

***

niedziela, 28 czerwca 2015

TAJEMNA MOC

Poznajcie Mikę - młodą sówkę, która posiada tajemną moc. Podczas przytulania obdarowuje ciepłem i pozytywną energią :)











***

wtorek, 26 maja 2015

CZY STAJEMY SIĘ LEKCJĄ DLA INNYCH?


Są momenty gdy kompletnie brak mi słów, mimo, że tak wiele rozumiem. Szukanie równowagi i sensu jest już ścieżką samą w sobie. Trudną, wymagającą ciągłego rozwoju i wychodzenia poza strefę swojego komfortu. Porzucaniem swoich przyzwyczajeń, które jeszcze przed chwilą były nowymi doświadczeniami. Umiejętność odnalezienia znaczenia wydarzeń, które nas spotykają wydaje się być ogromną sztuką, tak jak widzenie życia w dalszej perspektywie. Bez żalu i z nadzieją na przyszłość.





Zaakceptowanie kryzysu, złych chwil to podstawa tej drogi. Uświadomienie sobie, że jasna i ciemna strona są nieodłączną i konieczną częścią całości, że to jest właśnie pełnia, sprawia, że droga staje się podróżą, przeżywaniem. Nie jest już ucieczką przed niewygodnymi sprawami, iluzją, że istnieje spokojne życie i kiedy  skończą się problemy, będzie w końcu szczęśliwie.


Właśnie najdziwniejszym odkryciem swego czasu była dla mnie myśl, że mimo przytrafiających się niepowodzeń, przykrych sytuacji, mogę być szczęśliwa. Że jedna rysa nie czyni mojego życia wadliwym, ba, nawet więcej tych rys, nie jest dramatem. Kluczowym momentem było zdanie sobie sprawy z tego jak często samą siebie zawodziłam i że nie chcę więcej już tego robić. Jednak ta decyzja zrodziła kolejne wyzwania, jak zaufanie do samego siebie, pokora wobec własnych słabości i niedoskonałości, wreszcie akceptacja błędów, miłość i szacunek do samego siebie.


Odkryciem było też to, że ta wiedza nie spływa na człowieka nagle prosto z nieba. To jest decyzja, świadomy wybór na który stać każdego, ale niestety nie każdy chce z tego skorzystać. I taką postawę także doskonale rozumiem, jednak wtedy historia, którą piszemy jest ogromnie smutna, a niewykorzystana szansa jaką jest to życie, po prostu przemija.

***