sobota, 14 maja 2016

WŁASNA RECEPTA



"Doszedłem do wniosku, że w życiu nie ma żadnych ustalonych zasad. Robisz to, co musisz, żeby przetrwać. Jeśli to oznacza ucieczkę od miłości twojego życia, żeby zachować zdrowie psychiczne, to tak robisz. Jeśli to oznacza złamanie czyjegoś serca, żeby nie złamało się twoje, robisz to. Życie jest skomplikowane - zbyt bardzo, żeby były rzeczy pewne. Wszyscy jesteśmy rozbici. Podnieś osobę, potrząśnij nią i usłyszysz grzechot ich rozbitych kawałków. Kawałków, które rozbili nasi ojcowie, nasze matki, nasi przyjaciele, znajomi albo ukochani."
Tarryn Fisher




Usłyszałam ostatnio, że są dwa rodzaje bólu. Ból, który sprawia ból i ból, który nas zmienia. I ja też myślę, że tak właśnie jest. Więc stawianie oporu nie ma żadnego sensu. Nawet więcej, gdy już się ma tego świadomość ból się zmniejsza. Zawsze mamy wybór, nawet gdy wydaje się, że go nie mamy. Zrozumiałam, że jedyne, co możemy zrobić aby nie oszaleć to po prostu to przyjąć i przeżyć, ale z łagodnością dla siebie, dobrocią, cierpliwością. Małymi kroczkami. Każdego dnia za wszelką cenę znajdywać to, co pozytywne. Robić swoje. Znaleźć własną receptę.



Nie chcę postrzegać swojego życia jako walki o przetrwanie. Biec jak opętana, bo wciąż gdzieś trzeba zdążyć, zrobić więcej, coś załatwić... Po pierwsze mam bardzo dobre życie. Po drugie nie muszę  przecież z nikim walczyć. Jestem wolna wewnętrznie, bo tak wybrałam i bardzo długo na tą wolność pracowałam, a potem jeszcze w sobie akceptowałam. Po trzecie naprawdę mam tak wiele, że starczy mi, aby się tym nasycić. Czuję pełnie, nawet gdy mam w sobie frustrację, przecież świętym mnichem nie jestem :) 



Mam pasję i to jest ogromny dar. Jestem zdrowa, to jest dar jeszcze większy. Mogę wszystko.
***








czwartek, 5 maja 2016

YOGA GIRL

Na tą książkę czekałam bardzo długo, może całe dotychczasowe życie... :) Na Rachel Brathen i jej profil na Instagramie trafiłam jakieś półtora roku temu. Mój wzrok przyciągnęło piękne zdjęcie, a na nim uśmiechnięta blondynka w skomplikowanej pozie jogi na tle błękitnego oceanu. 



Pierwsze co pomyślałam, to że tak wygląda pewnie raj. Jednak gdy zaczęłam czytać opis oczy otworzyły mi się jeszcze szerzej. Rachel ma prawdziwy dar do mówienia tak prosto z serca w cierpliwy i łagodny sposób o sprawach trudnych, choć bardzo zwyczajnych, jak złamane serce, śmierć i żałoba lub szczęście i sens życia. Przemówiła do mnie od razu. Pocieszyła w kilku zdaniach. Szczera, autentyczna, skromna. 




Gdy dowiedziałam się, że napisała o swojej praktyce książkę, nie mogłam się doczekać jej przeczytania. Takie momenty uwielbiam w życiu. Nie zawiodłam się w żaden sposób. Oczywiście książka jest pięknie wydana, bogata w inspirujące zdjęcia, są nawet przepisy i oczywiście mnóstwo asan szczegółowo opisanych i pokazanych. Ale to co jest najlepsze to treść. Mądra, inspirująca, wręcz kojąca na wszelki smutek i żal. Pełna wiary w człowieka, akceptacji takim jakim jest i nadziei.



Nie wiem czy trzeba być zwolennikiem jogi aby docenić przekaz zawarty w książce, choć ja jestem. Wydaje mi się, że nie, ale z pewnością trzeba być przygotowanym na przyjęcie pewnych treści, na zrozumienie. Dzięki temu, że Rachel jest szczera i opisuje swoją drogę życiową, można nabrać dystansu i przekonać się, że w gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy na tej samej ścieżce. 



Ostatnio ktoś mi powiedział, że moje życie nie jest pudełkiem, w którym muszę z napięciem dbać o porządek, a wszystko co w nim jest musi mieć swoje miejsce, bo inaczej nie jest już dobre. Aj taka prosta teoria, a jak trudna do przyjęcia gdy umysł tak bardzo chce aby wszystko było perfekcyjne, bo wierzy, że tylko to go ochroni. Ale nie można się uchronić przed życiem.
I moje ulubione:
"Zacznij tu, gdzie jesteś. Użyj tego, co masz. Zrób to, co możesz."



***