Od postanowień
na Nowy Rok chyba nie da się uciec...Są jakąś taką naturalną potrzebą. Pewnie
to ta świeżość niczym nieskażonego jeszcze początku, chęć zaczynania wciąż od
nowa z wiarą, że tym razem się uda, że zajdzie się jeszcze dalej, osiągnie
jeszcze więcej.
Tak więc, ja także należę
do tych, co wierzą...ale przede wszystkim do tych, co marzą. I jakoś tak
naturalnym biegiem zdarzeń pod koniec ubiegłego roku wymarzyłam sobie spełnienie
takiego marzenia.
Otóż, w moim
pięknym mieście, Zielona Góra, co roku organizowane jest Winobranie, a wraz z
nim coś w rodzaju jarmarku. Cały deptak zapełniony jest różnego rodzaju
stoiskami. Są tam między innymi miejsca, gdzie można kupić rękodzieło. I właśnie
ja, przez wiele lat z wielką nieśmiałością marzyłam o takim stoisku. I w tym
roku to marzenie chciałabym spełnić.
Przez najbliższe
kilka miesięcy wszystko, co powstanie, będzie przeznaczone na to stoisko.
Projektów jest wiele, ale na szczęście czasu też.
Tymczasem,
dziś mój pierwszy w życiu kocyk, jednak jeszcze wspomnienie z 2013 roku.
Prezent, który mam nadzieję, że zostawi po mnie ślad, którego nawet czas nie
zatrze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz